Polski Dan Brown. Sandra Borowiecky i książka "Ani żadnej rzeczy"


Właściwie to skończyłam czytać "Ani żadnej rzeczy" Sandra Borowiecky. Przeczytałam w ciągu półtora dnia (z przerwami). 😜
Czytało się płynnie, bez żadnych dłużyzn.
No i temat. Wbija. Ciekawa wizja. Powiązania Watykanu, nazistów i tajemnica istnienia Marii Magdaleny. 
Nie myślcie, że to jest skopiowanie Dana Browna. Absolutnie nie. To całkiem inaczej przedstawiona historia.
Wszystko wyjaśnione przejrzyście i trzymające w napięciu do ostatniej strony. Jak już myślałam, że wiem co będzie dalej autorką obróciła o 180 stopni i znów trzeba było kombinować. Ale to dobrze. Przez to nie była nudna.
Już jestem ciekawa następnej.
Tak naprawdę gotowy scenariusz na świetny film.
Gorąco polecam.
I tej książki nie chciał nikt wydać? Głupota wydawców. Dużo stracili.
Dla mnie autorka to nasz rodzimy Dan Brown.
Książka jak zwykle wypożyczona z Biblioteki Publicznej w Dzielnicy Targówek m. st.  Warszawy.
To dowód na
 to, że w bibliotekach są książki polskich autorów. Szczególnie w tej, w której ja pracuję. 😊

Komentarze