Nadzieja świąteczna w czasie wojny - "Moc truchleje. Opowieści wigilijne 1939-1945" Sylwii Winnik

 


Długo zabierałam się napisania recenzji tej książki. Dawno nie czytałam tak wzruszającej pozycji. 

Jest wiele książek o tematyce wojennej, ale takiej jak ta do tej pory nie czytałam.

Dla większości z ludzi święta Bożego Narodzenia niosą ze sobą nadzieję. Czy taką nadzieję niosły też w czasie II wojny światowej? Pewnie tak. 

Były to bardzo trudne czasy. Wiadomo każda wojna to zło. Zastanawiam się skąd ludzie wtedy brali siłę by trwać mimo tego wszystkiego co ich otaczało.

Myślę, że ludzie są przywiązani do tradycji. To im dawało nadzieję. Nadzieję na koniec wojny, na to że wszyscy przeżyją, na to że będą mieli co jeść. Warunki były nader trudne, ale to co łączyło wszystkich to rodzina. A nadzieja i rodzina to siła. Bo święta to czas spędzony w rodziną. I nieważne gdzie się znaleźli. Czy to w baraku na dalekiej Syberii, czy na Pawiaku, czy w obozie koncentracyjnym, czy gdziekolwiek indziej. Nawet jeżeli tylko w swoich własnych wspomnieniach. Pilnowali tego jasnego płomienia nadziei.

Ta książka to zbiór opowiadań ze wspomnieniami osób, które przeżyły święta w czasie II wojny światowej.  Bardzo wzruszających opowieści. Nie da się jej przeczytać na raz. W czasie czytania musiałam robić przerwy. Niejednokrotnie ze wzruszenia odbierało dech. Zaczęłam sobie ją dawkować. Jeszcze chyba nigdy nie było takiej pozycji w literaturze polskiej.

"Moc truchleje...:  to także te wspomnienia Wigilii przedwojenne i ich porównanie z tymi wojennymi.

To pozycja bardzo wartościowa. Autorka pokazuje w niej sens Bożego Narodzenia. Bez względu gdzie się znajdziemy i w jakich czasach przyjdzie nam żyć kultywujmy tradycję. Ona jest naszą ostoją. 

Dodatek z przepisami na potrawy wigilijne z czasów wojny znajdujący się na końcu książki to strzał w dziesiątkę. Pewnie wiele osób z nich skorzysta. Ja na pewno.

Książkę polecam każdemu. Szczególnie powinni ją przeczytać młodsi, by zobaczyć, że w trudnych czasach wojennych to rodzina i jej kultywowanie tradycji niosło nadzieję i dawało siłę bez względu na miejsce i warunki w których ludzie się znaleźli. Ja poleciłam ją mojej nastoletniej córce. Mam nadzieję, że ją przeczyta. Będę ją gorąco do tego namawiać. I każdego innego. Bo warto i to bardzo. Wierzcie mi.

Gdy autorka książki Sylwia Winnik ogłosiła, że wyśle książkę do kilku blogerów od razu się zgłosiłam z nadzieją, że wybierze mój blog. Jakież było moje szczęście gdy zobaczyłam się w ich gronie. Za co bardzo serdecznie dziękuję.

Komentarze

Prześlij komentarz