Moje spojrzenie na książkę "Ostatni list" Marii Ulatowskiej

Wszystko co wydała Maria Ulatowska do tej pory przeczytałam. Więc tej książki także nie mogłam ominąć.

Ta książka jest jednak inna niż dotychczasowe. 
W tle PRL-owskiej Polski przedstawione są losy Majki Czerskiej - kobiety wampa. Kobiety, która kochała (?) i zdradzała.

Według mnie powieść traktuje nie tylko o miłości, ale i o wielkiej samotności.  

Na początku do Majki podeszłam ze spokojem, potem zaczęła mnie trochę irytować tym ciągłym zmienianiem mężczyzn a już na sam koniec byłam na nią zła.
Majka to kobietą, która notorycznie się zakochiwała. Ze znalezieniem mężczyzny nie miała problemu. Pozwalał na to jej wygląd zewnętrzny - pomimo tego, że nie była najpiękniejsza ale zgrabna figura, burza włosów i oczy to co mężczyźni najpierw zauważali i co wyróżniało ją spośród innych kobiet. Niestety wikłała się w związki, które zamiast ją cieszyć tylko raniły. I mimo tego próbowała znowu i znowu i jeszcze raz znowu. A jednak, czy to były prawdziwe uczucia czy strach przed samotnością?
ten cytat najlepiej pasuje do prób tych prób bohaterki:

"Byłam zakochana niczym nastolatka i beznadziejnie pewna,
że moja głupota jest większa od głupoty zwykłych nastolatek"

Tego, że jako kobiecie nie przeszkadzały zdrady i nie zastanawiała się nad tym czy ktoś przez nią cierpi nie mogę do końca zrozumieć. Może to, że sama mówiła o sobie jakoby nie do końca była kobietą, gdyż nie posiadała w ogóle cech  i umiejętności tak charakterystycznych dla kobiet jak np. umiejętność gotowania, szycia itp. czynności a zamiast tego, że ma męskie podejście do życia.
Nie od dziś wiadomo, że mężczyzna inaczej traktuje zdrady, ale kobieta?
Majka ciągle czegoś szukała w życiu. Niby chciała stabilności, małżeństwa, domku z ogrodem, psa i kota. Ale czy na pewno? Sama nawet mówiła, że czasami nie lubi sama siebie. Czy to niezdecydowanie w stosunku do mężczyzn z tego właśnie wynika?
To czego bohaterka szukała u żonatych partnerów. Znalazła niejaką stabilizację przy Zbyszku, ale nadal jej było mało. Znalazła Andrzeja i miała to co chciała niby w życiu. Wtedy okazał się, że to nie to? Miotała się między dwoma mężczyznami. Moim zdaniem to to świadczy o jej samotności. 
   Temat zdrady potraktowany jest tutaj bardzo luźno i za lekko. Bez znaczących skutków dla tej która zdradzała i była przyczyną zdrad. Nie ma tu prawie wcale opisane cierpienia osób zdradzanych.
Na okładce pojawia się napis "Czy można kochać dwóch mężczyzn jednocześnie". Niestety nie można. Bo gdy się zdradza to nie kocha. No chyba, że tylko siebie. Kobiety jej nie lubiły przez to jej zachowanie  skończonej egoistki. Ale dla niej to nie stanowiło problemu.
   Dopiero fakt, że własna córka ww nieświadomy sposób ją odrzuciła pozwolił jej dorosną i zwrócić uwagę na to co najważniejsze czyli bezinteresowną miłość dziecka. I o mało jej nie straciła. Mimo wszystko nie jest mi jej żal. Na wszystko sobie zapracowała. Nie byłam w stanie polubić Majki Czerskiej.

Dla Marii Ulatowskiej jako autorki wielkie gratulacje za stworzenie postaci przywołującej negatywne emocje. Na pewno było to trudniejsze niż stworzenia pozytywnego bohatera.





Komentarze