"Kruk andaluzyjski" - recenzja


Źródło:   
Alexas_Fotos 
https://pixabay.com/pl/photos/crow-ptak-kruk-kruk-czarny-3348218/
Pexels
https://pixabay.com/pl/photos/jod%C5%82y-przeciwmgielne-mglisty-las-1835402/



"Kruk andaluzyjski" to debiut Katarzyny Dryńskiej. Patrząc na okładkę można pomyśleć, że będzie to kryminał i jeżeli oczekujecie wartkiej akcji to tej tu nie znajdziecie.

To co według mnie wysuwa się na pierwszy plan to cechy osobowości bohaterów. I to zarówno głównej bohaterki, dziennikarki Ewy Mullner, czy jej przełożonej Anny, a także Martineza. Co do postaci Piotra to sama nie wiem co o nim myśleć i po co On w tej powieści. Nie pasował mi do tej historii.

Ewa niezależna i pewna siebie dziennikarka, ustalająca własne zasady, ma napisać reportaż z zaginięcia małżeństwa Majchrzaków, prawdopodobnie mających powiązania w Hugo Chavezem, przywódcą ruchu rewolucyjnego zwanego rewolucją boliwariańską (w tym momencie spodziewałam się zatrważającej akcji).
Sposób w jaki zdecydowała się podejść do tematu budzi wątpliwości. Wykonuje je na odległość rękami innych osób. 
prawa poszukiwań Majchrzaków scala fabułę, ale dla mnie cały czas była tematem pobocznym.
 To co wyjątkowo przypadło mi do gustu w tej książce to dbałość o opisy geograficzne Malagi. Czytając, czułam się tak jakbym spacerowała tamtymi ulicami. Autorka świetnie oddała klimat hiszpańskiej ulicy czy mentalności Hiszpanów.
Dodatkowo opisu dżungli i wspólnot plemiennych tamtych terenów, relacje między Indian Ameryki Południowej jako rdzennej ludności północnej części tego kontynentu wzbudziły moją ciekawość.

Niestety autorka nie uchroniła się od błędów stylistycznych, co od początku utrudniło czytanie. Wiem już, że nie było to tylko moje odczucie.
Zabrakło mi spójności między przedstawionymi w książce historiami i dreszczyku emocji. Muszę przyznać, że spodziewałam się czegoś bardziej trzymającego w napięciu. 

Za przeczytanie książki dziękuję Dorocie z Przecztanek.
















Komentarze